Tytuł: Intruz
Autor: Stephenie Meyer
Ilość stron: 558
Wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie
Opis wydawcy: Nasz świat został opanowany przez niewidzialnego wroga. Najeźdźcy przejęli ludzkie ciała oraz umysły i wiodą w nich normalne życie. Jedną z ostatnich niezasiedlonych, wolnych istot ludzkich jest Melanie. Wpada jednak w ręce wroga, a w jej ciele zostaje umieszczona dusza o imieniu Wagabunda. Intruz bada myśli poprzedniej właścicielki ciała w poszukiwaniu śladów prowadzących do reszty rebeliantów.
Tymczasem Melanie podsuwa duszy coraz to nowe wspomnienia ukochanego mężczyzny, Jareda, który ukrywa się na pustyni. Wagabunda nie potrafi oddzielić swoich uczuć od pragnień ciała i zaczyna tęsknić za mężczyzną, który miał być jej wrogiem. Wkrótce Wagabunda i Melanie stają się sojuszniczkami i wyruszają na poszukiwanie człowieka, którego obie kochają.
Moje wrażenia: Intruz to kolejna książka autorki, która poruszyła świat bestsellerową sagą ''Zmierzch''. Tym razem przenosimy się w same serce walki o byt na ziemi. Przyznam się szczerze, że dość niechętnie sięgnęłam po tę książkę, gdyż niemile się rozczarowałam po przeczytaniu ''Zmierzchu''. Jednak tym razem autorka zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie, za co wielkie ukłony w Jej stronę.
''Pasjonująca historia o potędze miłości'' - taki napis widnieje na okładce. Nieprzypadkowo. Główna bohaterka - Wagabunda, wbrew swej woli zostaje umieszczona wewnątrz ciała młodziutkiej Mel. Na początku toczy walkę ze swoją żywicielką, gdyż jej myśli nie opuszczają ciała. Z czasem zaczynają prowadzić między sobą rozmowy, i własnie wtedy Wagabunda odkrywa, że pragnie tego samego co Melanie - znaleźć ukochanego mężczyznę i brata.
Mimo wielu przeciwności losu wyruszają w gorące piaski pustyni, gdzie bezskutecznie szukają innych rebeliantów. W końcu im się to udaje, ale to dopiero początek niezwykłych wydarzeń, które raz na zawsze odmieniły życie tych dwóch istot.
Miłość odgrywa w powieściach Meyer bardzo ważną rolę, a moim zdaniem o wiele prawdziwiej jest to pokazane właśnie w ''Intruzie''. Nie możemy porównywać ani Mel, ani Wagabundy ze zmierzchową Bellą, gdyż te postacie radykalnie się różnią.
Książkę kupiłam pod przymusem koleżanki, ale już po pierwszym rozdziale wciągnęła mnie tak, że czytałam ją całą noc i nie poszłam do szkoły, bowiem tak bardzo chciałam się dowiedzieć co będzie dalej.
Zakończę kolejnym cytatem z okładki, który idealnie oddaje to, co chciałam w tej recenzji napisać: ''Niezwykły, fascynujący thriller psychologiczny. Po lekturze Intruza wyrażenie <<bratnia dusza>> nabiera nowego, zaskakującego znaczenia!''
Grafika: Miękka oprawa, ale bardzo spodobało mi się zdjęcie na niej. A najbardziej to hipnotyzujące oko, które aż wręcz prosi o najwyższą ocenę.
Moja ocena: 10/10

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz